Język strony
Zaloguj się do dzienniczka

Uczniowie Dębinki w Beskidzie Śląskim i Żywieckim

Jak co roku, od piętnastu lat, uczniowie Dębinki ruszyli zdobywać górskie szlaki. Tym razem obraliśmy kierunek na Beskid Śląski i Żywiecki. Choć wyjazd ostatecznie miał być bardzo krótki, bo na szlaku mogliśmy spędzić zaledwie 3 dni, plan był ambitny. Zakładaliśmy pokonanie około 75 km od Zwardonia do Korbielowa przemieszczając się głównie grzbietami gór i nocując w schroniskach PTTK.

Z Poznania wyjechaliśmy po lekcjach, we wtorek 30 kwietnia. Podróż do Zwardonia zajęła nam całe popołudnie, bo na miejsce noclegu w Domu Wczasowym „Zacisze” dotarliśmy po 22.30. Nie obyło się bez przygód, bowiem główna trasa do Wrocławia była zablokowana z powodu zerwanej trakcji, przez co mieliśmy możliwość pozwiedzać (z okien pociągu) alternatywne, boczne i rzadko uczęszczane szlaki kolejowe wiodące na Południe.

Środa 1 maja powitała wędrowców słoneczną, choć chłodną pogodą. Tego dnia czekała nas trasa piesza ze Zwardonia przez Kikułę, Przełęcz pod Obłazem, Wielką Raczę i Jaworzynę na Przegibek. Szlak był trudny głównie ze względu na liczne powalone drzewa, które musieliśmy obchodzić. W ten sposób każde z nas miało wrażenie przejścia znacznie dłuższej drogi niż zaplanowana pierwotnie. W wyższych partiach gór leżała też niemal półmetrowa pokrywa starego śniegu, co dodatkowo utrudniało marsz. Pomimo to grupie dopisywały dobre humory, dzięki czemu w pozytywnym nastroju dotarliśmy do Schroniska na Przegibku, gdzie czekał już na nas ciepły posiłek. Jeszcze tylko godzinka z gitarą i trzeba było iść spać, by wypocząć przed kolejnym dniem.

Rankiem okazało się, że mgła i choroba jednaj z uczestniczek, zmusza nas do rewizji planów. Dzięki wsparciu jednego z rodziców udało się zorganizować busy, które czekały na nas u podnóża góry w Kolonii Roztoki i przerzuciły całą grupę sprawnie do Rajczy. Stamtąd spokojnym tempem doszliśmy do schroniska na Hali Boraczej, gdzie po chwili odpoczynku podzieliliśmy się na grupę „kontemplacyjną”, która pozostała w schronisku by nabrać sił, i „biegającą”, która pod wodzą p. Napieralskiego pobiegła (niemal dosłownie) do schroniska na Hali Lipowskiej. Ewidentnie członkom tego zespołu brakowało ruchu… Wieczorem wszyscy należycie zregenerowani i „wybiegani” siedli zgodnie do wspólnego śpiewogrania. Oj było miło…, co docenić może tylko ten, który tam był, kakao i herbatę z nami pił…

Trzeci dzień wędrówki powitał nas zmianą pogody. Wyraźne ochłodzenie i mgła o mały włos pokrzyżowałyby nam plany. Ostatecznie ruszyliśmy na trasę z Hali Boraczej, przez Rysiankę i Halę Miziową do Korbielowa. Ten dzień okazał się być najtrudniejszym. Ze względu na panujące warunki (mgła, deszcz oraz głęboki śnieg przemiennie z równie głębokim błotem) zrezygnowaliśmy z wejścia na Pilsko i do gościnnej, ciepłej „Chaty Baców” zeszliśmy drogą z Hali Miziowej zamiast szlakiem turystycznym. Z górami nie ma żartów, a mgła ustąpiła dopiero u podnóża gór. Ku naszej irytacji kolejny dzień okazał się słoneczny i pogodny, wprost wymarzony do górskich wędrówek. Niestety nam przyszło wracać do Poznania z poczuciem niedosytu. Może uda się nam zdobyć Pilsko następnym razem? W drodze powrotnej narodziły się już pewne plany, które być może uda się nam zrealizować w kolejnym roku.

Adam Bech

Pomagają nam